Przejdź do głównej zawartości

Recenzja - "Akademia dobra i zła. Tom 5. Kryształ czasu" Soman Chainani


Tytuł: Akademia dobra i zła. Tom 5. Kryształ czasu
Autor: Soman Chainani
Wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
Ilość stron: 488

Soman Chainani zaciera reguły rządzące czasem w piątej, zapierającej dech w piersiach odsłonie opowieści o Akademii Dobra i Zła.
Fałszywy król zasiadł na tronie Kamelotu i skazał Tedrosa na śmierć. Niewiele brakowało, by przyszła królowa, Agata, podzieliła jego los, jednakże cudem udało jej się uciec. Tymczasem Sofia nie miała tyle szczęścia i wpadła w pułapkę Rhiana. Od ślubu z królem-oszustem dzieli ją kilka dni, w ciągu których musi podjąć niebezpieczną grę, by ocalić swoich przyjaciół. Natomiast mroczne plany króla Rhiana dopiero zaczynają nabierać kształtów…
Przeszłość powraca, by zagrozić teraźniejszości, a na jaw wychodzą dawno ukryte tajemnice, ale największym wrogiem tym razem okazuje się czas. Uczniowie Akademii Dobra i Zła muszą teraz znaleźć sposób, by odzyskać dla Tedrosa koronę Kamelotu – zanim ich baśnie, a wraz z nimi cała przyszłość Bezkresnej Puszczy, zostaną napisane na nowo.



W piątym tomie wracamy do dobrze znanych nam bohaterów Akademii. Jednakże tym razem nie mają tak łatwo w życiu i każdy z nich wplątał się w jakiś problem. Duża ich część siedzi w lochach, Sofia zmuszona jest do poślubienia Rhian’a, a Agata ucieka i szuka pomocy, aby uratować przyjaciół i odzyskać Kamelot.
Jestem wielką fanką „Akademii dobra i zła”, dlatego też nie mogłam doczekać się tej części, a czekałam bardzo długo! Na półce mam angielską i polską wersję – i to właśnie tłumaczenie przeczytałam pierwsze. Przyznam, że ta część jest równie dobra jak poprzednie i bardzo dobrze trzyma w napięciu. Mamy w niej tajemnicę i małe śledztwo, które przeprowadzają nasi bohaterowie, aby poznać prawdę na temat starszego syna Artura i całego zamieszania w sprawie wyjęcia przez niego Excalibura. Przyznam, że sama miałam swoje małe teorie na temat tego wszystkiego i żadna nie okazała się prawdą, więc bardzo się cieszyłam, gdyż autorowi udało się mnie zaskoczyć – a to lubię najbardziej w czytaniu.
Fabuła była naprawdę ciekawa i szybko płynęła podczas czytania. Były czasami małe problemy, bo historia niekiedy tak bardzo się plątała, że musiałam wszystko ułożyć sobie na spokojnie w głowie. Mimo to naprawdę podobała mi się i nie mogę doczekać się kolejnej części.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to jak zwykle najbardziej lubiłam rozdziały z perspektywy Agaty (w końcu ją najbardziej kocham), ale w tym tomie czułam, że było jej jakoś mało i bardzo tego żałowałam, bo uważam, że jest to najfajniejsza postać w całej serii. Podobały mi się też rozdziały z perspektywy Horta – ale ich też było bardzo mało. Ta dwójka zawsze przynosi uśmiech na moją twarz i zawsze to oni ciągną mnie do swojej historii.
No ale w każdej książce są też minusy… Dla mnie zawsze była nim Sofia, którą jakoś średnio lubię, ale przyznam, że w tym tomie daje się lubić i powoli obdarzam ją jakąś sympatią. Ta jej druga, lepsza strona, jest naprawdę interesująca i mam nadzieję, że w kolejnym tomie nadal taka będzie, a może i nawet lepsza? Wtedy chyba zacznę ją lubić. Tak naprawdę.
Ten tom jest też bardziej jedną wielką akcją, od samego początku do końca. Brakowało mi czasami takiego rozdziału z małym wytchnieniem i najzwyklejszą rozmową, ale po części to rozumiem, bo tego wymagała historia. Mam nadzieję, że kolejny tom jakoś dobrze to wszystko ze sobą połączy i bardzo ciekawie poprowadzi historie bohaterów do końca.
No ale muszę trochę pomarudzić na polskie wydanie książki. Małe literki, które upakowane były na stronach książki, bardzo przeszkadzały mi w czytaniu. Angielska wersja książki jest grubsza i większa, ale rozkład słów na stronie jest bardzo dobry i szybko się je czyta, a w polskiej ma się wrażenie, że jedna strona zajmuje nam z kilkanaście minut. Brakuje mi też skrzydełek, ale to już osobiste preferencje. Tylko do tego mogę się przyczepić jeśli chodzi o książkę.
Sądzę, że to dobra książka i bardzo dobra lektura dla fanów trylogii Akademii. Jest zabawna, fantastyczna i przepełniona magią, którą bardzo lubię w książkach.
Czekam teraz na kolejny tom, a Was mogę tylko zaprosić do lektury i mieć nadzieję, że i Wam ona się spodoba.


Ocena: 7/10

Zapraszam też na mojego Instagrama

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja - "Magia cierni" Margaret Rogerson

Tytuł: Magia Cierni Autor: Margaret Rogerson Wydawnictwo: NieZwykłe Ilość stron: 444 „Nigdy nie zapominaj, że wiedza jest twoją największą bronią. Im więcej wiedzy, tym lepiej, bo można nią przywalić czarownikowi w łeb, żeby dostał wstrząśnienia mózgu. Dlatego właśnie wybrałam taką wielką księgę.” Wszyscy czarownicy są źli. Elisabeth wie o tym, odkąd sięga pamięcią. Wychowana jako podrzutek w jednej z Bibliotek Austermeer, dorastała pośród narzędzi magii–grymuarów, szepczących na półkach i drżących w żelaznych okowach, gotowych przemienić się w potwory z tuszu i skóry, jeśli tylko ktoś je sprowokuje. Dziewczyna ma nadzieję dołączyć do strażników strzegących królestwa przed ich mocą. Tymczasem w wyniku sabotażu w bibliotece najbardziej niebezpieczny grymuar wyzwala się z niewoli. Elisabeth, chcąc ratować sytuację, zostaje zamieszana w zbrodnię. Dziewczyna musi opuścić dom i udać się do stolicy, aby tam stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Nie może się zwrócić o pomo...

Recenzja - "Illusionarium" Heather Dixon

Tytuł: Illusionarium Autor: Heather Dixon Wydawnictwo:   HarperCollins Ilość stron: 259 “Well, Lockwood was an  absolute  sort of person, wasn't he? He wouldn't fall in love like tripping over a brick. He was the sort to rear back, run,  catapult  over the side of an airship's railing, and fall, fall,  fall  into love before smacking into the Ocean of Delirious Wanderings.* *Which would sever his limbs from his body on impact, causing Death by Unmitigated Joy.” „Illusionarium” Heather Dixon to książka, której tłumaczenie znalazłam jakiś czas temu. Nie miałam zielonego pojęcia o czym jest ta historia, ale spodobała mi się okłada i dlatego też postanowiłam sięgnąć po nią i przeczytać, aby umilić sobie nieco lipcowe wieczory. Co sądzę o tej książce? No właśnie za bardzo nie wiem. Mam mieszane uczucia i problem z tą książką – dokładnie taki, że pierwsza połowa książki strasznie mnie nudziła, nie miałam pojęcia co się dziele, a za to...